"Ego. Największa przeszkoda w leczeniu 5 ran"
Lise Bourbeau
Dzisiaj na warsztat biorę książkę z gatunku poradników, a przynajmniej taką, która na ów gatunek się kreauje. Jednak czy faktycznie niniejszą pozycję można z czystym sercem nazwać rzetelnym poradnikiem?
Osobiście jestem wielbicielką wszelkiego rodzaju książek psychologicznych, dotyczących rozowoju osobistego i tym podobnych, dlatego tym bardziej czuję się rozczarowana po tej lekturze, która wbrew moim oczekiwaniom nie okazała się pozycją wartą poświęconego czasu.
Daleko jej do "księgi objawionej", dzieki której inaczej zacznę patrzeć na świat. Co więcej, bardzo ciężko było mi przez nią przebrnać, miałam wrażenie, że autorka kręci się w kółko z podawanymi informacjami, cały czas powtarzając te same treści, które nie wnoszą nic konkretnego.
Autorka pragnie przekonać nas, że każdy z nas posiada przynajmniej 4 z 5 ran, jesteśmy wręcz, według autorki, skazani na nie od urodzenia. Rany te, to: upokorzenie, porzucenie, zdrada, odrzucenie, niesprawiedliwość. Nie ma to jak dowiedzieć się z poradnika MASZ PROBLEM! - niezwykle "motywujące". Dalej nie jest lepiej, oprócz tego, że dowiemy się, że na pewno mamy problem, możemy także zdiagnozować, która rana u nas dominuje... Jak to zrobić? Wystarczy popatrzeć na swój wygląd, porównać go z wypisaną przez autorkę listą cech i diagnoza sama się nasuwa... Powiem Wam, że niezwykle rozbroiło mnie to, że autorka każe nam identyfikować jaką ktoś ma "ranę" po wyglądzie, po cechach fizycznych. Nie będąc psychologiem, ale jednak z racji studiów posiadając pewną wiedzę teoretyczną, z rezerwą podchodzę do przedstawionych treści. Od razu w kontekście przedstawionych informacji przyszedł mi na myśl Lombrosso i jego teoria przestępców z urodzenia. Lombrosso przekonywał, że istnieją cechy fizyczne, po których można rozpoznać przestępców, że wygląd determinuje czy popełnimy przestępstwo czy nie, co wydawało się totalnie irracjonalne i teoria ta finalnie została obalona na początku XX wieku. To taka moja refleksja, aby nie brać wszystkiego za pewnik, nawet jeśli myślimy, że pod czymś podpisuje się profesjonalista...
Osobiście jestem wielbicielką wszelkiego rodzaju książek psychologicznych, dotyczących rozowoju osobistego i tym podobnych, dlatego tym bardziej czuję się rozczarowana po tej lekturze, która wbrew moim oczekiwaniom nie okazała się pozycją wartą poświęconego czasu.
Daleko jej do "księgi objawionej", dzieki której inaczej zacznę patrzeć na świat. Co więcej, bardzo ciężko było mi przez nią przebrnać, miałam wrażenie, że autorka kręci się w kółko z podawanymi informacjami, cały czas powtarzając te same treści, które nie wnoszą nic konkretnego.
Autorka pragnie przekonać nas, że każdy z nas posiada przynajmniej 4 z 5 ran, jesteśmy wręcz, według autorki, skazani na nie od urodzenia. Rany te, to: upokorzenie, porzucenie, zdrada, odrzucenie, niesprawiedliwość. Nie ma to jak dowiedzieć się z poradnika MASZ PROBLEM! - niezwykle "motywujące". Dalej nie jest lepiej, oprócz tego, że dowiemy się, że na pewno mamy problem, możemy także zdiagnozować, która rana u nas dominuje... Jak to zrobić? Wystarczy popatrzeć na swój wygląd, porównać go z wypisaną przez autorkę listą cech i diagnoza sama się nasuwa... Powiem Wam, że niezwykle rozbroiło mnie to, że autorka każe nam identyfikować jaką ktoś ma "ranę" po wyglądzie, po cechach fizycznych. Nie będąc psychologiem, ale jednak z racji studiów posiadając pewną wiedzę teoretyczną, z rezerwą podchodzę do przedstawionych treści. Od razu w kontekście przedstawionych informacji przyszedł mi na myśl Lombrosso i jego teoria przestępców z urodzenia. Lombrosso przekonywał, że istnieją cechy fizyczne, po których można rozpoznać przestępców, że wygląd determinuje czy popełnimy przestępstwo czy nie, co wydawało się totalnie irracjonalne i teoria ta finalnie została obalona na początku XX wieku. To taka moja refleksja, aby nie brać wszystkiego za pewnik, nawet jeśli myślimy, że pod czymś podpisuje się profesjonalista...
Jak przebreniemy przez rysunki i cechy "zranionych", trafiamy na rodział "Najczęściej zadawane pytania", który w zamierzeniu miał dać opowiedzi na pytania, z którymi autorka najczęściej się spotyka. Jednak w moim odczuciu nie wszystkie odpowiedzi są satysfakcjonujące. Co więcej autorka w przypadku odpowiedzi na jedno z pytań odsyła do internetu aby samemu poszukać więcej informacji na nurtujący temat. Pozostawię to bez komentarza...
Lisa Bourbeau dzieli się z czytelnikami wieloma informacjami, jednak brakuje takiego uporządkowania, potwierdzenia wiarygodności odpowiednimi źródłami - badaniami, statystkami.
Lisa Bourbeau dzieli się z czytelnikami wieloma informacjami, jednak brakuje takiego uporządkowania, potwierdzenia wiarygodności odpowiednimi źródłami - badaniami, statystkami.
Czytając książkę niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że pozycja ta stanowi rozszerzoną ulotkę reklamującą szkolenia prowadzone przez autorkę. Często zachęca także do sięgnięcia po poprzednią książkę, celem uzupełnienia treści, co trąci typowym marketingowym naciąganiem. A używanie zwrotu "zanim zaczniesz czytać rozdział, sugeruję cofnij się do mojej poprzedniej książki" sprawia wrażenie, jakbyśmy mielibyśmy do czynienia z niepełnowartościowym produktem, który nie obroni się sam, którego nie zrozumiemy bez wcześniejszej lektury poprzedniej pozycji. Trochę to zniechęca.
Osobiście książka mnie nie przekonała, ale to subiektywna opinia, być może ktoś inny wyłuska z tej pozycji coś satysfakcjonującego.
Osobiście książka mnie nie przekonała, ale to subiektywna opinia, być może ktoś inny wyłuska z tej pozycji coś satysfakcjonującego.
Za egemplarz dziękuję Wydawnictwu Kos
Komentarze
Prześlij komentarz