Przejdź do głównej zawartości

"Komendantem się bywa, a policjantem się jest" czyli "Psy Prewencji" - Norbert Grzegorz Kościesza



"Tekst książki próbowano ocenzurować, naciskano autora na usunięcie wielu jej stron, których treść może zaszkodzić wizerunkowi Policji. Nieoficjalnie wydano zakaz czytania tej książki przez funkcjonariuszy Policji. Zakaz wydany przez komendantów i przełożonych..." - gdy tylko zobaczyłam te słowa, wiedziałam że MUSZĘ przeczytać tę książkę! Pewnie zdążyliście się przekonać, że jestem wielbicielką wszelkiego rodzaju książek o tematyce policyjnej, ogólnie kryminalnej. Wisienką na torcie mojej fascynacji tą tematyką jest studiowanie resocjalizacji. Czy wiązałam/wiążę przyszłość z pracą w Policji? Nie zaprzeczę, ani nie potwierdzę, mam kilka planów na siebie, ale jak wiadomo, czas pokaże co będzie. Zdaję sobie jednak sprawę, że teoria, a praktyka, to dwie różne bajki, dlatego chętnie sięgam po pozycje, takie jak Norberta (byłego funkcjonariusza Policji), który bez cenzury opisuje realia służby policyjnej. Bez lukrowania, ukrywania niewygodnych faktów. Pokazuje czytelnikowi, że ryba psuje się od głowy...  Ale po kolei... 


Mocna, brutalna, bezkompromisowa pozycja o realiach służby w Policji...



"Psy Prewencji" to książka z gatunku literatura faktu, jak sam autor przekonuje książka w 80 procentach oparta jest na faktach, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych ludzi, ich zachowania oraz sposób mowy są celowe i zamierzone. 

XV rozdziałów - XV historii o ludziach, których pasja i zaangażowanie, nierzadko doprowadziło do zguby. Ludziach, znajdujących się na samym dole policyjnej hierarchii, wykonujących najbrudniejszą robotę, za którą nie są doceniani. O ludziach, którzy "w podzięce" ze swoje poświęcenie dostają szereg obelg pod swoim adresem od obywateli, których chronią. Ludziach, którzy służbę dla dobra społeczeństwa często przepłacają życiem, zdrowiem fizycznym i psychicznym, którzy działając zgodnie ze swym sumieniem tracą pracę albo zostają zdegradowani. Za co? Za bycie człowiekiem?!

Autor zaserwował nam 15 historii, których bohaterowie to policjanci, i które to historie mają nam przybliżyć codzienność zwykłego "krawężnika", "psa" (jak to mówią mniej życzliwi), a przede wszystkim trudności i dramaty z jakimi musi się on zmierzać...



Autor w swojej książce podejmuje temat patologii, które występują w policji m.in. co najbardziej wybrzmiało: kolesiostwo, nepotyzm, sprzedawanie się za awanse i premie, wystawianie na zadania, do których policjanci nie są przygotowani (jedna z przytoczonych sytuacji, która jak sądzę, nie jest jednostkowym przypadkiem -  kiedy policjanci jadą powiadomić o śmierci kogoś bliskiego, bez jakiegokolwiek przeszkolenia, a dlaczego nie mają przeszkolenia? Bo to należy do obowiązków psychologa policyjnego, którego w praktyce nie ma...), ponadto braki wyposażenia, które utrudniają bezpieczną służbę, a także zjawisko alkoholizmu wśród policjantów. Do tego ostatniego doprowadzają niejako wyżej wymienione czynniki - jak? Przekonajcie się sami sięgając po książkę. 
Żeby nie było, nie jest to coś, co jako pedagog resocjalizacyjny popieram, jednak każde zjawisko, zachowanie ma swoje źródło. I warto dotrzeć do niego, zanim się oceni, przylepi etykietkę. Więcej nie będę zdradzać, ale myślę, że sięgnięcie po tę książkę, pozwoli trochę lepiej zrozumieć tych, znajdujących się na najniższym szczeblu hierarchii policyjnej, funkcjonariuszy i ich zachowanie. 

Czy ów patologie dotyczy tylko środowiska policji? Oczywiście, że nie, w każdym zawodzie są równi i równiejsi. W większości instytucji rolę odgrywa pieniądz, nepotyzm, kolesiostwo, a alkohol (a często i mocniejsze substancje) są na porządku dziennym... Tylko nie mówi się o tym głośno - główni "zainteresowani" milczą, bo tak im jest wygodnie, a reszta szarych, zwykłych ludzi boi się obnażyć prawdę. Jedno jest pewne, zjawisko podwójnych standardów jest częstsze niż można by się było spodziewać. 

Co uważam, za warte powiedzenia, "Psy prewencji" nie są książką potępiająca, dyskredytująca wszystkich policjantów i wszystkiego, co z policją związane. To bardziej próba ukazania dramatów, z jakimi zmagają się ci najbardziej narażeni funkcjonariusze, ci z pierwszej linii frontu, brudzący swój mundur, bo pracują! Ale przede wszystkim jest to historia o (w większości) dobrych funkcjonariusza,  działających w niekoniecznie sprawnym systemie. 

Często ludzie wyśmiewają policjantów, gardzą nimi, szczególnie tymi, którzy znajdują się na najniższym szczeblu tej całej machiny. Podczas, gdy oni tylko wykonują oddelegowane im zadania - działają zgodnie z wydanym rozkazem, ze środkami, które zostały im przydzielone, a często z powodu braków środków, bez nich. Te absurdalne sytuacje, których "bohaterami" bywają policjanci, często nie są od nich zależne, bowiem oni tylko wypełnią obowiązki, które wydała im "góra". Są niejako tylko trybikami całej machiny, trybikami wystawianymi na śmieszność, ryzykowne sytuacje. Pozostawionymi samymi sobie...



"Psy Prewencji" wydobywają z czytelnika wiele uczuć. Oprócz opisów, które wzbudzają oczywistą irytację, głównie na niesprawiedliwość, absurdalność i pozostawianie policjantów w sytuacji "radź sobie sam", można znaleźć w tej książce też momenty zabawne - w końcu, chyba czasami tylko obrócenie czegoś w żart, pozwala nie zwariować do końca. Ale zabierając się za lekturę przygotujcie się też na historie smutne, wzruszające, dramatyczne. Przyznam, że i mi łza poleciała w pewnych momentach, w końcu to taki ludzki odruch na cierpienie, bo jak tu spokojnie czytać opis reanimacji dziecka, które zabił ojciec, i o potoku łez bezsilności wylewanym przez policjanta, któremu mimo prób reanimacji nie udało się uratować malca...
Swoją drogą, jest wiele momentów w tej książce, które bardzo mnie poruszają np. policjant w sytuacji narażenia własnego życia, toczy wewnętrzny dialog - strzelić do atakującego i uratować własne życie, czy może poddać się i albo cudem przeżyć, ale co najważniejsze mieć zapewniony spokój z prokuratorem, nie narazić na szwank "dobrego imienia policji" albo nie przeżyć, ale za to z orderami pośmiertnymi, bo przecież "zginął na służbie". O co chodzi? Pierwsza zasada pomocniczości, najpierw dbamy o własne bezpieczeństwo!!! Niestety, policjant strzelający w obronie własnej,  to dla przełożonych zbędny balast - naraża bowiem dobre imię policji, dlatego najlepiej zwolnić go i odciąć się od niewygodnego problemu; dla "obywateli" zaś - zbrodniarz, atakujący "biednego obywatela", tylko nikt nie widzi tego, że to ten "BIEDNY PRZESTĘPCA" - zaatakował i gdyby nie ta obrona własna, to czytalibyśmy nagłówki "zginął na służbie". Bardzo to przygnębiające... A przecież policjant to tylko człowiek, i aż człowiek! 


Jeśli chcesz pracować w Policji, ta książka jest dla Ciebie!
Jeśli uważasz, że praca policjanta jest lekka i dobrze płatna, ta książka jest dla Ciebie!
Jeśli śmiejesz się z policjantów, uważasz ich za wrogów, ta książka jest dla Ciebie!

Książka pokaże Ci, jak wyglądają realia pracy w Policji, z jakimi przeszkodami muszą się mierzyć adepci, którzy pełni zapału, posiadający idealistyczną wizję służby społeczeństwu, zderzają się z szarą policyjną rzeczywistością... Którzy dużo by chcieli, ale zamknięci w ramach systemu nie mogą. Którzy tak jak ja i Ty mają rodzinę, mają pewne zobowiązania, plany.... A co najważniejsze mają też uczucia... 

"Widzisz - mówią powoli ze smutkiem w głosie i pewną zadumą - my też jesteśmy tylko ludźmi. W tej robocie albo przyzwyczajasz się do tego, co robisz, do śmierci i ludzkich tragedii, albo stajesz się obojętny na ludzkie nieszczęście, albo pękasz..."

To ludzie, którzy oko w oko stają ze śmiercią, często tą najtrudniejszą do zaakceptowania - śmiercią dziecka. Stają ramię w ramię z bestialstwem, brutalnością, z najciemniejszą stroną ludzkiej natury... Pytanie tylko, w imię czego...? I jakim kosztem...?  



Kilka jeszcze słów o technicznej stronie książki. Okładka idealnie odzwierciedlająca wnętrze. Utrzymana w niebieskiej, granatowej kolorystyce, z samym autorem na okładce - co może świadczyć, że autor całkowicie podpisuje się pod tą książką. Podziwiam za odwagę, bo równie dobrze autor mógłby się ukryć pod jakimś pseudonimem, robić wszystko, by nie zostać zidentyfikowanym. Ale nie zrobił tego i bardzo cenię tę konsekwencję w działaniu i poczucie odpowiedzialności.

Idąc krok dalej, otwieramy książkę - czytelny podział na rozdziały, wyraźna, dobrej wielkości czcionka. Ponadto na samym końcu znajdziemy słowniczek policyjnego slangu - co osobom niezaznajomionym z policją - z pewnością ułatwi czytanie. Fajnie, że autor wplótł ten slang, co wzmocniło wiarygodność treści. Właśnie, co do slangu i języka wiodącego w fabule - polski połączony z "łaciną" :D a tak na serio, to znajdziemy w tej książce sporo wulgaryzmów. (Tak swoją drogą opis na okładce ostrzega, że książka nie jest wskazana dla osób wrażliwych i poniżej 16 roku życia)
Narracja zaś składa się w większości z dialogów, chociaż i do głosu dochodzą pewne przemyślenia bohaterów (w pierwszej osobie). 


Uff, rozpisałam się trochę, ale temat naprawdę mnie interesuje i przeżywałam tę książkę całą sobą, dlatego, tak dużo słów mi się ciśnie na język... Jednak, to nie miejsce i pora na moje rozmyślania. Bohaterem dzisiejszego wpisu jest Norbert Grzegorz Kościesza, który swoją książką wykonał kawał dobrej roboty. Zwrócił uwagę na problem, o którym niewygodnie, "niepoprawnie" jest mówić głośno. Mimo przeciwności wynikających z kontrowersyjnego tematu, nie poddał się.  
Warto dodać, że autor nie poprzestał na jednej książce w tym klimacie, kolejna "Folwark Komendanta" to powieść, którą również mam w planach w najbliższej przyszłości (a właściwie to już na dniach ;)) Wam tutaj zaprezentować. Tymczasem, z czystym sercem zachęcam Was do sięgnięcia po "Psy" ;)  



Za możliwość zapoznania się z tą pozycją dziękuję Autorowi 




















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja "447 Plan grabieży Polski" Leszek A. Sosnowski

"447 Plan grabieży Polski" to książka z literatury faktu, autorstwa Leszka Sosnowskiego, amerykańskiego prawnika polskiego pochodzenia, stanowiąca rozprawę na temat restytucji mienia bezspadkowego ofiar "grabieży ery nazistowskiej", której coraz silniej domagają się, szczególnie od Polski, międzynarodowe organizacje żydowskie. Czy zasadnie? To jedno z wielu pytań, wokół którego autor koncentruje swoje rozważania.  Deklaracja Terezińska? Ustawa 447? - o co w tym wszystkim chodzi?  Myślę, że nie tylko osoby interesujące się kwestiami prawniczymi i politycznymi, kojarzą nazwy wyżej wymienionych aktów. Zwłaszcza tego ostatniego, który swego czasu budził, a właściwie nadal budzi, dość spore kontrowersje. Ów akty stały się niejako elementem politycznej gry na arenie międzynarodowej.   Krótko naświetlając całą sprawę, chodzi o roszczenia dotyczące mienia ofiar Holocaustu, które po wojnie, zgodnie z obowiązującym prawem, przeszło, z braku prawowitych spadkobierców, na włas

Wakacyjna zamiana w "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek" - Hanna Ożogowska - Wydawnictwo Akapit Press

"Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek" Hanna Ożogowska Dziś przybywam do Was z recenzją książki autorstwa Hanny Ożogowskiej "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek". I choć książka ta przeżywała lata swojej świetności już bardzo dawno, bo po raz pierwszy ukazała się w roku 1961, to nie brakuje osób, których do teraz bawią przedstawione w niej przygody. A zachywyt dotyczący tej książki ogarnia coraz to młodsze pokolenia. Co ciekawe książka stała się tak popularna, że niedługo po jej wydaniu powstał serial (1978r.), a później film (1980r.).   Dlaczego teraz o tym piszę? W te wakacje "Dziewczyna i chłopak" ukazała się nakładem Wydawnictwa Akapit Press. I mimo, że film już wiele razy oglądałam i książkę też miałam okazję przeczytać, to nie mogłam się powstrzymać przed  przeczytaniem jej jeszcze raz. Była to bardzo sentymentalna podróż do czasów beztroskiego dzieciństwa, bo właśnie wtedy z tą książką zetknęłam się po raz pierwszy.

"Niepokorni.Dziewczyna z ogrodu" Anka Sangusz (YACZYTAM)

"Niepokorni. Dziewczyna z ogrodu" Anka Sangusz Nastolatki to czytają! Dzisiaj przychodzę do Was z książką, z gatunku, który już dawno nie gościł w mojej domowej biblioteczce, mowa o literaturze typowo dla młodzieży. Na co dzień czytam inne gatunki, ale kiedy zobaczyłam zapowiedzi ksiażek od YACZYTAM, w tym także bohaterki dzisiejszego wpisu czyli  książki "Niepokorni. Dziewczyna z ogrodu" stwierdziłam, że w sumie można zrobić sobie przerwę od kryminałów i innych mocniejszych książek, a dla odmiany spędzić czas przy lekkiej młodzieżówce. Czy wybór był trafiony? Zapraszam na dalszą część mojej recenzji ;) Kim jest "dziewczyna z ogrodu"? Główną bohaterką jest Kamila, dla przyjaciół Kama. Sytuacja rodzinna dziewczyny jest dość skomplikowana, jest wychowywana samotnie przez mamę, która próbuje poprzez córkę zrealizować własne niespełnione ambicje zostania modelką. Wywiera ona na Kamilę silną presję, jawnie wyrażając swoje rozczarowanie córk