Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania "Czekając na Armagedon", pomyślałam sobie, że całkiem dobrze, będzie przeczytać coś innego niż zazwyczaj, szczególnie jeśli ów pozycja dotyka tematyki tak rzadko poruszanej w polskiej beletrystyce. Trudno bowiem szukać pozycji, która otwarcie mówiłaby o Świadkach Jehowy, ich codzienności, a w szczególności ich przekonaniach.
Jako że, od czasu do czasu, można spotkać się z jakimiś stereotypowymi komentarzami na temat tej grupy wyznaniowej, ciekawiło mnie, co na ten temat, ma do powiedzenia sama zainteresowana - autorka deklaruje 30 letnią przynależność do tej grupy.
W Liście do Czytelników autorka przekonuje, że "Czekając na Armagedon" to swego rodzaju reportaż przedstawiający specyficzny sposób myślenia i zachowania Świadków Jehowy, jednocześnie podkreślając, że jest to książka o ludziach, o tkwiącej w nich sile, a nie o poglądach religijnych. Czy właśnie to czytelnik otrzymuje, biorąc do ręki tę pozycję? Dowiecie się tego, w dalszej części recenzji.
Co by się stało, gdyby nagle zostały zdelegalizowane wszystkie religie, a bezpieczne życie w danym państwie, przywileje, dostęp do podstawowych dóbr, uzależnione były od formalnego wyrzeczenia się własnej wiary? W takich okolicznościach rozgrywa się właśnie debiutancka powieść "Czekając na Armagedon", autorstwa Grażyny Stachowicz. Z dnia na dzień, cały dotychczas istniejący system, ład przestaje istnieć, przynależność do jakiejkolwiek religii zostaje zakazana, a wyznawcy muszą wybrać - wyrzeczenie się wiary i bezpieczeństwo, albo trwanie w wierze i walka o przetrwanie, a co za tym idzie nieustanna ucieczka przed nowy reżimem. Autorka, bohaterami powieści, których dylematy związane z ów sytuacją obserwujemy, uczyniła grupkę Świadków Jehowy. Początkowo upatrują oni w sytuacji, która ich spotkała, "początku końca", pewnej próby (Wielkiego Ucisku, jak to nazywają), którego przetrwanie doprowadzi ich do obiecanego raju. Ale, czy faktycznie tak się stanie? Ile ludzie są w stanie znieść dla wyższego dobra, dla wyznawanych wartości? Czy w skrajnej sytuacji głodu, walki o kończące się zasoby, schronienie - czy można nadal pozostać człowiekiem głębokiej wiary, nie tylko słowem ale i czynem?
Z biegiem czasu, okazuje się, że to, na co czekają, nie nadchodzi, a atmosfera pomiędzy ukrywającymi się osobami (często całymi rodzinami) staje się coraz bardziej napięta - brakuje jedzenia, schronienia, zdarzają się przypadki donosicielstwa, sytuacje niczym z czasów wojny. Ludzie powoli zaczynają popadać w wątpliwość, czy idą słuszną drogą... Prymitywne warunki, sprawiają, że ludzie targani egzystencjalnymi rozterkami zaczynają pokazywać swe prawdziwe oblicze i wyrzekać się ideałów w które wierzyli, chcąc ocalić zdrowie i życie.
Strona za stroną poznajemy mentalności Świadków Jehowy, ich rozważania dotyczące wiary i podejmowania ważnych decyzji. Można zaryzykować stwierdzenie, że poprzez wykreowaną fabułę, poruszane dylematy, autorka pozwoliła nam poznać sposób widzenia Świadków Jehowy niejako od kuchni.
Jednak, co warto podkreślić, z pewnością, nie można odmówić autorce neutralności. W żaden sposób nie próbuje przeciągnąć czytelnika na swoją stronę, a szerzej mówiąc, na stronę ŚJ. Nie odczułam żadnej nachalności, tylko próbę obiektywnego przedstawienia tego, jak funkcjonują ŚJ, ukazując ich, jako takie same osoby, jak wszyscy pozostali, zmierzający się z podobnymi dylematami, rozterkami, tylko mający swój system wiary, nieco odmienny od chrześcijaństwa, jednak w żaden sposób, nie czyniący ich przez to "innymi" w pejoratywnym tego słowa znaczeniu..
Osobiście podchodziłam do tej pozycji, bez jakichkolwiek uprzedzeń, bowiem jestem osobą bardzo neutralną, uważam, że każdy ma prawo żyć tak, jak chce, oczywiście dopóki nie rani drugiego człowieka. Dlatego to jakiego ktoś jest wyznania np. wyznania, czy chociażby koloru skóry, nie jest wyznacznikiem tego, jakim jest człowiekiem.
"Czekając na Armagedon" to pozycja o ludziach, o ich emocjach, o decyzjach podejmowanych w ekstremalnych warunkach, o tym jak głęboka jest nasza wiara, jakakolwiek by ona nie była. O kryzysie wiary, o zachowaniu człowieka w sytuacji zagrożenia.
Pełna interesujących postaci, ze spójną, dosyć wartką akcją, chociaż pewne wątki mogłyby zostać bardziej rozwinięte. Trzymająca w napięciu do samego końca, nie wiemy bowiem, jaką decyzję podejmie jedna z bohaterek, a jest to nie łatwa decyzja. Akurat wspomniany wątek, którego główną bohaterką była Sara, bardzo mną poruszył. Nie chcę tu jednak spoilerować, zdradzę tylko, że została tutaj poruszona kwestia transfuzji krwi, bezwzględnie zakazanej przez Świadków Jehowy. Jednak więcej nie zdradzę, jeśli jesteście ciekawi, o co konkretnie chodziło i jak się rozwiązało, sięgnijcie po książkę.
Muszę wspomnieć jeszcze o przepięknej szacie graficznej książki, cała powieść okraszona jest cudownymi, klimatycznymi ilustracjami, zdecydowanie nadającym tej książce uroku i umilającymi czytanie.
Z pewnością lektura tej książki jest ciekawym doświadczeniem, poszerzającym horyzonty, i skłaniającym do refleksji, bo przecież dylematy religijno-moralne dotyczą wszystkich, wyznawców każdej religii.
Tutaj możecie nabyć książkę od samej Autorki -> KSIĄŻKA, a może już ją czytaliście? Dajcie znać w komentarzu, jakie Wy macie refleksje po lekturze ;)
Komentarze
Prześlij komentarz