Przejdź do głównej zawartości

"Mikołaj na zamówienie" J.Snow, J.Marie - najbardziej niegrzeczna historia świąteczna?


"Mikołaj na zamówienie" 
J.Snow, J.Marie



Pozostając w świątecznym nastroju przybywam do Was z recenzją "Mikołaja na zamówienie" autorstwa J.Snow i J.Marie. Zapis na okładce sugeruje, że mamy do czynienia z najbardziej niegrzeczną historią świąteczną, czy rzeczywiście tak jest?

Pierwsze do czego muszę się odnieść, co powoduje u mnie niemałą irytację, to opis na okładce, który nie do końca oddaje treść fabuły. Zobaczcie sami:




A jaka jest prawda? Holly NIE WYNAJĘŁA nikogo do spełniania swych marzeń, a już na pewno nie świątecznych, bo jak sama deklaruje nienawidzi świąt. Dziewczyna PRZEZ PRZYPADEK zostaje wzięta za kogoś innego, co powoduje dalszy ciąg, chciałoby się rzec niespodziewanych, jednak w rzeczywistości, bardzo przewidywalnych zdarzeń. Dlatego zwrot "został wynajęty, aby spełnić świąteczne życzenie Holly" kompletnie nie zgadza się z fabułą, co nie powinno mieć miejsce i wygląda, jakby osoba tworząca opis w ogóle, bądź tylko powierzchownie zapoznała się z treścią, albo błędnie przetłumaczono oryginał. Tak czy inaczej, bardzo słabo to wygląda.
Jednak czy mimo tej wydawniczej wpadki sama fabuła się broni? Zapraszam do przeczytania recenzji do końca ;)

                                     

"Mikołaj na zamówienie" to typowa powieść erotyczna, ktorej akcja rozgrywa się w okolicach świąt Bożego Narodzenia.

Fabuła poprowadzona jest z dwóch punktów widzenia - Holly i Nicka.
Nick prowadzi firmę "Marzyciele" specjalizującą się w spełnianiu różnych fantazji...
Holly natomiast jest dziewczyną, którą Nick poznaje, a właściwie to zaczepia pod centrum handlowym, biorąc za swoją klientkę. Jest to dosyć niecodzienna zaczepka, gdyż Nick podczas realizacji fantazji miał wcielić się w świętego mikołaja.
Tylko nie jest świadomy tego, że zamiast na klientkę trafił na dziewczynę, która nienawidzi świąt.


Czy mimo wszystko Nickowi uda się oczarować Holly świąteczną magią?

Chociaż oboje się nie znają, niewyjaśniając sobie niczego, szybko dają się porwać żarowi namiętności...

Czy rzeczywiście ich znajomość zakończy się na jednym "spotkaniu"?
Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? 
Czy Holly przekona się do świąt? :P



Książkę czyta się bardzo szybko, zawiera w sobie krótką miłosną historyjkę z happy endem (bo jakżeby inaczej), która nie niesie za sobą żadnej głębszej, wartościowej treści, taka opowiastka dla relaksu, oderwania od poważniejszej literatury. Zdecydowanie brakuje w niej zaskakujących zwrotów akcji, stopniowania napięcia, a sama fabuła bardzo przewidywalna. 

Ze względu na gatunek - treść i język, nie powinny zaskoczyć - pełna pikanterii i wulgarności, jednak powiedziałabym, że takiej prostackiej. 


Pod "powieścią" podpisują się dwie autorki, co jeszcze zanim zabrałam się za lekturę, zapaliło w moim umyśle czerwoną lampkę, ponieważ z doświadczenia wiem, że książki, których fabułę tworzy więcej niż jedna osóba, nie wychodzą dobrze. Przy tej pozycji również się to potwierdziło. Ilość autorów nie wpłynęła dobrze na jakość. Rozumiem, gdyby książkę pisała kobieta i mężczyzna - chęć odwzorowania męskiego i żeńskiego punktu widzenia, może by się jeszcze obroniła, ale dwie autorki? Nie widze tu sensu... A wręcz zastanawia mnie jak wygląda takie wspólne pisanie - co drugi rozdział inna osoba?




Co do okładki, co tu dużo mówić, goła klata, znak rozpoznawczy większości powieści erotycznych, nie zaskakuje, można wręcz było się spodziewać zastosowania takiego motywu.
Wewnętrzna szata graficzna - nuda. Każdy rozdział zaczyna się czarnobiałą "repliką" - okładki, co przy 15 rozdziałach + epilogu nie wygląda efektownie. Książka posiada bardzo dużą czcionkę, która mam wrażenie ma zwiększyć ilość stron, bo przy standardowej czcionce wyszłoby pewnie nie 147, a jedynie z 70/80 stron.
Ogólnie mam takie przemyślenie, że adekwatniejszą nazwą do tego, co serwują nam autorki, byłoby opowiadanie a nie powieść, gdyż bohaterowie nie są zbyt dobrze wykreowani, brakuje opisów przeżyć wewnętrznych, co w połączeniu ze słabymi dialogami sprawia, że książka zdecydowanie nie porywa, mimo iż sam pomysł na fabułę jest nawet ciekawy, jednak w tym przypadku z wykonaniem się nie powiodło. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZAPOWIEDŹ - PREMIERA 7 MAJA - "Dom z kryształu" & "Biznesowa miłość" Elżbieta Ceglarek

PREMIERA 7 MAJA Już jutro premiera moich najnowszych patronatów :)  Recenzja niebawem ;) TOM 1 TOM 2

W drodze ku wolności... "Kwiat pustyni" - czyli o tym, że blizny na duszy nigdy się nie goją...

"KWIAT PUSTYNI" Waris Dirie                                     Dzisiaj chciałabym sie podzielić z Wami moimi refleksjami dotyczacymi ksiażki pt. "Kwiat pustyni" Może ktoś z was czytał lub ogladał film. "Kwiat pustyni" to autentyczna historia kobiety Waris Dirie - powszechnie znanej jako somalijska modelka, pisarka, a także ambasadorka ONZ. Jej historia pokazuje, że piękno może skrywać bolesną tajemnicę.... "Prawdziwe piękno bowiem nie jest tym, co widać w lustrze lub na okładce ilustrowanego pisma - raczej wyraża się w tym, jak człowiek przeżywa swoje życie." Jest to swoista autobiografia, w której Waris opowiada nam historię swojego życia, naznaczonego bólem i cierpieniem. Swoją drogę ku wolności, poprzedzonej wieloma traumatycznymi wydarzeniami. Waris to kobieta pochodząca z somalijskiej wioski, ukazuje czytelnikom realia życia w swoim kraju, gdzie codzienne życie w nędzy i głodzie j...

Wakacyjna zamiana w "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek" - Hanna Ożogowska - Wydawnictwo Akapit Press

"Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek" Hanna Ożogowska Dziś przybywam do Was z recenzją książki autorstwa Hanny Ożogowskiej "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek". I choć książka ta przeżywała lata swojej świetności już bardzo dawno, bo po raz pierwszy ukazała się w roku 1961, to nie brakuje osób, których do teraz bawią przedstawione w niej przygody. A zachywyt dotyczący tej książki ogarnia coraz to młodsze pokolenia. Co ciekawe książka stała się tak popularna, że niedługo po jej wydaniu powstał serial (1978r.), a później film (1980r.).   Dlaczego teraz o tym piszę? W te wakacje "Dziewczyna i chłopak" ukazała się nakładem Wydawnictwa Akapit Press. I mimo, że film już wiele razy oglądałam i książkę też miałam okazję przeczytać, to nie mogłam się powstrzymać przed  przeczytaniem jej jeszcze raz. Była to bardzo sentymentalna podróż do czasów beztroskiego dzieciństwa, bo właśnie wtedy z tą książką zetknęłam się po raz pierwszy. ...